Sztuka narzekania
Nie lubimy, jak się na nas narzeka. Czujemy złość, czasem poczucie winy. Budzi się w nas protest. Chęć obrony przed – naszym zdaniem – nie słusznymi zarzutami. Obrona przeradza się w atak na tę drugą narzekającą stronę i kłótnia gotowa.
Nie lubimy też narzekać. Bo gdy narzekamy, to oznacza, że coś dzieje się w naszym związku niezgodnie z naszymi oczekiwaniami, że ten drugi/ta druga czegoś nie zauważył, o czymś nie pomyślała, coś zrobił, czegoś nie zrobiła. Budzi się w nas protest. Chęć słusznego – naszym zdaniem – zwrócenia uwagi tej drugiej osobie. Nasze uwagi spotykają się z zarzutami wymierzonymi w nas i kłótnia gotowa.
Kłótnia, w której pod wpływem emocji obie strony sięgają czasem po wszystkie dopuszczalne i niedopuszczalne argumenty.
Zapominamy, o co chodziło na początku. Zostaje tylko gorycz w obu osobach – tej narzekającej i tej, na którą narzekano.
Gdy dzieje się to często, a sytuacji, w których siebie doceniamy brakuje, w związku pomiędzy partnerami narastają wzajemne animozje, niechęć.
Więc po co narzekamy? Na pewno nie po to, aby się czuć źle. Narzekamy, bo zależy nam na tym co dzieje się w związku i chcemy to zmienić.
Warto tylko zadbać o to na przykład poprzez „konstruktywne narzekanie”, a właściwie „konstruktywną informację zwrotną”. Tradycyjne narzekanie to komunikat w stylu: „Znowu nie zrobiłaś/łeś tego, o co ciebie prosiłem/łam. Nigdy nie mogę na ciebie liczyć. Nie dość, że tego nie zrobiłeś/łaś to także nie pamiętałaś o tym, o co jeszcze ciebie prosiłam/łem.” Oczywiście można go twórczo rozwijać dodając kolejne watki, ataki osobiste, tematy z sprzed wielu lat.
W „konstruktywnym narzekaniu”:
1. Mówimy raczej „MY” niż „TY” – wskazując wspólną odpowiedzialność za to, co dzieje się w związku.
2. Wskazujemy, że to nasza OPINIA o sytuacji, a nie PRAWDA do której tylko my mamy dostęp.
3. Rozmawiamy o SYTUACJI, w której chcemy, aby zaszła ZMIANA, a nie o tym, jaka jest – naszym zdaniem – druga osoba.
3. Mówimy o KONKRETNEJ sytuacji TU i TERAZ, nie sięgając do innych wątków i tematów.
4. Nazywamy swoje UCZUCIA związane z daną sytuacją.
5. Wyrażamy swoje POTRZEBY oraz wskazujemy OCZEKIWANIA, a nie oczekujemy że druga strona się ich domyśli.
6. Pytamy o OPINIĘ DRUGIEJ STRONY w sytuacji, w której chcemy aby zaszła zmiana.
Uff…może wydawać się to skomplikowane i dużo trudniejsze niż zwyczajowe „Ty….”. Takie narzekanie wymaga przemyślenia (właśnie o to m.in. chodzi), ale stwarza szansę, że druga osoba usłyszy to, o czym mówimy, zastanowi się, weźmie pod uwagę. Z takiego „konstruktywnego narzekania” zamiast kłótni może wyniknąć coś dobrego dla związku. Jak się tego nauczyć? Ćwiczyć!
Artur Brzeziński
fot.mediotejo.net